Pan dzisiaj znowu zaglądał, co
kartkuję przy śniadaniu.
- Czytasz coś o zwierzętach?
- To jest Lev, a nie
"lew" - odfuknąłem. - Manovich w dodatku.
- O - odparł z właściwą sobie
bystrością. - A o czym?
- O nowych mediach - wymamrotałem
i zagrzebałem się w trociny. Liczyłem, że i tym razem magiczne zaklęcie
zniechęci go do dalszej rozmowy.
Nie zniechęciło.
- A jakie to są "nowe"
media?
Nie było rady.
- Nowe media to te, które cechuje
modularność, automatyzacja, wariacyjność i transkodowanie.
Tę minę chciałbym pewnego dnia
oprawić w ramki i powiesić na ścianie klatki. Ta sama za każdym razem, gdy
schodzimy na te tematy .
- No dobrze, po kolei:
Modularność. To jak w Internecie: mamy zbiór różnych stron, składających się z
różnych elementów – tekstu, obrazków, animacji. Z kolei każdy z tych elementów
można podzielić na, jak mówi Manovich, „atomy Nowych Mediów”, czyli piksele.
Pamiętasz komiksy sprzed 2000, drukowane na tym koszmarnym papierze? Dokładnie
widać było każdą kropeczkę koloru. Jak na obrazach Lichtensteina. Gdybyś zabrał
jedną, dwie albo trzy, powstaje biała plama na papierze. Aby zmienić jakiś
kolor, jedyną możliwością byłoby ponowne wydrukowanie całego komiksu w nowych
barwach, a wcześniej, przed latami 80., autor musiałby przerysować całą stronę
jeszcze raz i od nowa pokolorować przed oddaniem do drukarni, bo wydawcy się
nie spodobał kolor oczu jednej postaci. Teraz nie ma z tym żadnego problemu –
mimo tego, że każdy element jest na już istniejącej stronie internetowej, można
go dowolnie zmienić, jeszcze raz obrobić, usunąć, dodać coś nowego i to w
każdej chwili – modularność polega na tym, że jeden obiekt nie wpływa na
właściwości ani innego elementu, ani całego ich układu. Dlatego możesz teraz
wrzucić kolejne moje zdjęcie na bloga bez konieczności zakładania nowego. Może
to z monoklem, świetnie wyszedłem.
Zaczekałem, aż przyswoi te dane.
- Kultura staje się komputerowa.
- Ładnie powiedziane. Możesz dosypać mi karmy w
nagrodę.
A zdjęcia z monoklem oczywiście nie
wrzucił.